niedziela, 14 listopada 2010

Ostatnie dni byly bardzo trudne. Poczucie wartosci buduje sie w dziecinstwie, w tym najwieksza role maja rodzice. Nie potrafie znalezc w tym ich winy i chyba nawet nie chce za bardzo szukac tych bledow. W jednej z ksiazek przeczytalem, ze ta niska samoocena to nie efekt jakis karygodnych zaniedban ze strony rodzicow, czesto to efekt nawet nadopiekunczosci, lecz tego jak dziecko przetwarza docierajace do niego sygnaly i jak je przyswaja. Czasem moze byc to efektem jakiegos nieistotnego na pierwszy rzut oka zdarzenia. Moja mama np. stosowala wobec mnie kare, ktora sam do niedawna uwazalem za bardzo wychowawcza i sam ja chcialem stosowac wobec moich dzieci, a mianowicie "obrazala sie" na mnie i nie rozmawialem. Pamietam ze to bylo najgorsze co moglo mnie spotkac, wolalbym oberwac pasem. Niestety efekt takiej kary dla umyslu dziecka jest taki, ze w amerykanskich publikacjach kara taka jest zaliczana do znecania sie psychicznego nad dzieckiem. Niestety, nikt nas tego, rodzicow, nie uczy. Za to wszyscy wiemy kiedy byla bitwa pod Grunwaldem ... Nie mam o to osobistych wiec pretensji. Wiele w sobie odkrylem zachodzacych mechanizmow. Okazalo sie ze moj brak checi na kontakt z ludzmi, niechec prowadzenia rozmow i uciekanie od takich zdarzen ktore prowadzilyby do przebywania dluzej z ludzmi to byl efekt obronny na stres, ktory z tym sie wiazal. Gdy dochodzilo do rozmowy mowilem szybko i staralem sie przejac nad nia kontrole. Glowny powod takiego zachowania to poczucie ze jestem poddany ciaglemu ocenianiu, przez rozmowce, czy otoczenie, a to bardzo meczy. Sama swiadomosc tego pozwolila mi na prowadzenie bezstresowych rozmow i na przebywanie dluzej w otoczeniu ludzi. Po pierwsze wiem juz ze nie jestem caly czas oceniany, ze ocena mojej osoby wynika z caloksztaltu, z wartosci jak mam sam w sobie, a nie wylacznie z tego z mowie. Po drugie ... chrzanic oceny. Jak komus bym nie pasowal, to przeciez nie musi ze mna rozmawiac (tak balem sie tej oceny, ze przejmowalem kontrole nad rozmowa i kiedy konczyl sie moj slowotok, zwykle uciekalem). Przy takich zalozeniach podstawowych, zalozenie trzecie - pozwol rozmowie sie toczyc. Wyprobowalem to w praktyce juz wielokrotnie i odkrylem cos wspanialego, poza oczywiscie pozbyciem sie stresu, ZACZALEM SLUCHAC! I poznawac inny swiatopoglad, raz mniej ciekawy, raz bardziej ... to cudowne moc sluchac, a nie wymyslac co by tu powiedziec, zeby uzyskac wyzsze noty. Swiat staje sie latwiejszy i ciekawszy ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz