środa, 24 listopada 2010

Odczarowanie psychoterapii ...

Pojawily sie komentarze, ktore moglbym podsumowac jako dotyczace nieswiadomosci spolecznej zwiazanej z psychoterapia, prowadzace do ukrywania przez ludzi swoich brakow, nawet w chwilach gdy prowadza one do pojawienia sie problemow. Nie leczenia dusz. Ale przeciez to nie powinno dziwic. Kto wie po co tak naprawde ma isc do psychologa. Nikt nas tego nie uczy! Postanowiliem wiec co nieco na ten temat przeczytac i "odczarowac" psychoterapie. Otoz ... Od samych narodzin w calym okresie dziecinstwa dziecko powinno przejsc kilka etapow swojego rozwoju, w ktorych uczy sie zwiazanych z danym etapem uczuc i emocji oraz sposobow radzenia sobie z nimi. Np. jednym z etapow jest poczucie niezachwianej milosci matczynej, kolejnym stanowczosc i dyscyplina ojca, dalej rodzenstwo i rowiesnicy, plec przeciwna, itd. Kazdy z tych etapow laczy sie z jakimis charakterystycznymi doznaniami. Niestety nie ma zbyt wiele idealnych rodzin i w okresie rozwoju dziecka, niektore z tych etapow moze zostac pominietych. Tym bardziej jest to prawdziwe, ze laczymy sie w pary wlasnie uwzgledniajac podobienstwo rodzinne partnera w zakresie braku tych etapow (z takim partnerem, ktory ukrywa te same uczucia co my najlatwiej sie zyje - ujmujac ta kwestie w skrocie). W pozniejszych okresach mozemy w efekcie jakichs zdazen z ktorymi zdazylo nam sie zetknac, odrabiac niejako te pominiete etapy, jednak im pozniej tym jest to trudniejsze. W pewnym momencie zaczynamy ze wstydu ukrywac, ze jakiegos etapu nie przerobilismy, czyli ze z jakims uczuciem nie radzimy sobie. Zaczynamy to uczucie z siebie ostatecznie wypierac, dochodzac do momentu, w ktorym wogole nie zauwazamy ze mamy jakies braki. Poniewaz dobieramy sie w pary na zasadzie podobienstw w pomijaniu niektorych uczuc, jest to cecha wspolna dotyczaca calej rodziny i przechodaca z pokolenia na pokolenie. Rodzina ukrywa za kurtyna pewne uczucia, nie przekazujac ich dziecku i kolo sie zamyka. Na przykladzie uczucia zlosci. Dziecko widzi, ze kiedy sie zlosci jest to nieakceptowane, w efekcie boi sie zloscic, obawiajac sie odrzucenia przez rodzicow. To powoduje ze czuje ze samo siebie oszukuje, to prowadzi do poczucia winy, lecz jest to mniejsza niedogodnosc niz odrzucenie przez rodzicow. Brak, czy najpierw ukrywanie uczucia zlosci, ktorego dziecko powinno zostac nauczone, bo to jest jak kazde inne uczucie, uczucie majace spelniac jakies pozytywne dla nas funkcje, w tym przypadku jest to samoobrona, powoduje ze dziecko takie ma niska samooceme, czesto podaza za innymi, nie postepuujac w zgodzie ze swoim zdaniem, dodatkowo jest zbyt ugrzecznione (moje "nie wypada" o ktorym pisalem wczesniej, prowadzace do braku asertywnosci). Dodatkowym problemem jest to, ze ta kurtyna za ktora nieakceptowane uczucia sa ukrywane, czasem opada. Moze sie tak stac, gdy nazbieralo sie w dluzszym czasie wiele spraw, ktore ze wzgledu na ukrywanie zlosci, nie mogly np. w efekcie kontrolowanej klotni zostac prawidlowo rozladowane na biezaco. Moze nastapic albo wybuch, albo odwrotnie dlugotrwale stosowanie zlosliwosci. Generalnie problemem jest to, ze kiedy to uczucie zlosci wreszcze sie pojawia, nie potrafimy sobie w takiej sytuacji z nim poradzic, bo nikt nas tego w dziecinstwie nie nauczyl, bo sam nie wiedzial zreszta jak, bo nikt ich tez nie nauczyl itd. Gdyby tego bylo malo, to utrzymywanie tej kurtyny z jednej strony wymaga bardzo duzo energii (jest to zrodlem wielu chorob, stresu, utrzymujacego sie stanu zmeczenia czy napiecia) to dodatkowo powoduje wystepowanie nierownowagi osobowosci. Bo aby uzyskac taka rowanowage, musimy miec w sobie akceptacje dla wszystkich uczuc, i tych dobrych i tych zlych. Bo te zle tez maja swoje okreslone zadanie, tak jak powyzej opisana zlosc ma nas chronic. Co ciekawe, kiedy przychodzimy do terapeuty i mowimy, "o, u mnie w rodzinie nikt sie nie kloci" - to on juz wie od razu co jest problemem :) A wlasnie rola psychoterapii jest zrzucenie tej kurtyny i odrobienie lekcji z zaleglych etapow rozwoju. Dzieki temu uczymy sie panowac nad wszystkimi uczuciami, wiemy jak z nimi postepowac. Uzyskujemy w efekcie wewnetrzna rownowage i silne poczucie wlasnej torzsamosci. Czesto znikaja tez rozne fizyczne dolegliwosci, stres czy uczucie zmeczenia oraz problemy psychiczne, takie jak lęki, niska samoocena, kompleksy, fobie. Mam nadzieje ze teraz problem jest jasniejszy, w kazdym razie ja go tak rozumie na podstawie ksiazki "Zyc w rodzinie i przetrwac" (dostepny tez audiobook, choc problematyka w niej przedstawiona jest tak zlozona, ze niektore rozdzialy slucham po kilka razy - wiec lepsza wersja drukowana z mozliwoscia nanoszenia notatek i podkreslania najwazniejszych rzeczy).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz