środa, 27 października 2010

W drodze

Jadę do prywatnego ośrodka leczenia uzależnień. Przez rok brałem dopalacze, proszek do nosa, który na tyle zmienił moja psychikę, ze z domu wyprowadziła się ukochana żona i moje cudowne dwie dziewczynki. Nie czuje się osoba uzależniona. Odstawilem to świństwo jak tylko przeczytałem o chłopaku, który wylądował w szpitalu po próbie samobujczej. Miał takie objawy jak ja, które sam przypisywalem depresji. I faktycznie to co czułem, to jak się zachowywalem mogło wskazywać na depresję czy conajmniej jakaś nerwice. Różnica polegała na tym, ze zrobiłem to sobie sam wciągająca do nosa białawy proszek. Pisze białawy, ponieważ w zabawie w kotka i myszkę pomiędzy ustawodawca a chemikami, skład Ivory często się zmieniał. Na koniec, przed nieuchronna delegalizacja, dla zwiększenia zysków dodawali do tego po prostu amfetamine. Zeby odpał był większy. To zwiększa grono chętnych do dopalenia. Pewnie w większości dziś tak samo samotnych nieszczęśników jak ja. Terapia jest w zamkniętym ośrodku. Tylko 8 pacjentów w środku Borowski Tucholskich. 2 miesiące prania mózgu, tzn pracy nad sobą. Nad eliminacja tego czegoś co jest we mnie, co mnie odróżnia od tych, którzy przechodzili koło sklepów dopalacze.com obojętnie. To ponoć kwestia samotności i sposobów radzenia sobie z nią. Jedynym sposobem w pełni skutecznym jest miłość do i od drugiego człowieka. A ja czułem, ze po wspaniałych 8 latach ona przemija ... Zaczynam za 2 dni, ale postanowiłem wyjechać wcześniej. W domu sam ze sobą już nie mogłem wytrzymać. Jadąc, zbliżamy się do celu. Choć czasu nie oszukam. To nadal 2 dni. Samotności tez.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz